Wybrane aktualności
Projekt: Miłosierdzie
Dlaczego boimy się miłości?
Jak jeść w najlepszych restauracjach i nie zbankrutować?
Iza i Marcin
Świadectwo poznania męża
O męża modliłam się 9 lat. Podczas wielu lat oczekiwania na poznanie małżonka ogłaszałam następujące obietnice Boże: „Nie będą więcej mówić o tobie Porzucona, o krainie twojej już nie powiedzą spustoszona. Raczej cię nazwą „Moje w niej upodobanie”, a krainę twoją „Poślubiona”. Albowiem spodobałaś się Panu i twoja kraina otrzyma męża" (Ks.Iz.62,4), a także mówiłam: „Znalazłam umiłowanego mej duszy, pochwyciłam go i nie puszczę, aż go wprowadzę do domu mej matki, do komnaty mej rodzicielki” (Pieśń nad Pieśniami 3,4). Najbardziej pomagała mi obietnica: „Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem”.(Ks. Koheleta 3,1 ). Oprócz ogłaszania obietnic modliłam się modlitwą za wstawiennictwem Św. Józefa o poznanie dobrego męża.
Na Przeznaczonych jestem od sierpnia 2007 roku. Przez ten czas pisałam z wieloma mężczyznami, ale zwykle kończyło się na pisaniu i nie dochodziło do spotkań. Przez 4 lata i 4 miesiące pobytu na tym portalu byłam zaledwie na dwóch spotkaniach, z których nic dobrego nie wyniknęło. Byłam naprawdę zniechęcona tym wszystkim, pomimo to postanowiłam nadal być na Przeznaczonych i aktywnie pisać do strefowiczów.
Aż tu pewnego listopadowego dnia 2011 roku napisałam do właściwego mężczyzny - Marcina. Pisaliśmy ze sobą dwa tygodnie i postanowiliśmy się w końcu zobaczyć w realu. Początkowo mieliśmy się spotkać przy ulicy Katedralnej 4, ale potem zmieniliśmy miejsce spotkania na: pod Katedrą, potem okazało się, że czekaliśmy w dwóch różnych miejscach: Marcin był na Katedralnej a ja pod Katedrą. Pomyślałam sobie, że on w ogóle nie przyjdzie na spotkanie, ale w końcu zadzwonił i powiedział, że przyjdzie pod Katedrę. Następnie poszliśmy do kawiarni na Ostrowie Tumskim. Podczas rozmowy zachowywaliśmy duży dystans i byliśmy wobec siebie nieufni. Nasze pierwsze spotkanie trwało tylko dwie godziny. Marcin nie zrobił na mnie dużego wrażenia i myślałam, że się więcej nie spotkamy. Po spotkaniu w ogóle się nie odzywał więc postanowiłam sama napisać do niego ostatniego smsa, który brzmiał: „tak myślałam, że się więcej nie odezwiesz”, po czy Marcin mi odpisał, iż zaprasza mnie do kina. Nasze drugie spotkanie było bardzo udane, byliśmy w kinie na romantycznej komedii i po filmie miło się nam rozmawiało. Po drugim spotkaniu pisaliśmy do siebie więcej smsów i spędziliśmy ze sobą udanego sylwestra. Spędzaliśmy ze sobą coraz więcej czasu, chodziliśmy razem na Msze oraz wyjeżdżaliśmy na wycieczki. Podczas wycieczki w czerwcu 2012 odbyły się nasze zaręczyny a ślub był 31 sierpnia 2013 roku. Obecnie jesteśmy szczęśliwym małżeństwem.
Chciałam napisać wszystkim, aby nie tracili nadziei w poszukiwaniach, bo dla Boga nie ma nic niemożliwego. Z każdego cierpienia wyprowadza większe dobro i działa nawet przez internet aby każdy poznał swoją drugą połówkę. Zanim poznałam Marcina to na Przeznaczonych byłam długo, bo aż 4 lata i 4 miesiące. Byłam zniechęcona, że tak długo czekałam na poznanie odpowiedniego mężczyzny. Pomimo tego trwałam na modlitwie i wierzyłam, że wydarzy się cud i w końcu kogoś poznam.
Kochani i Wy nie traćcie ducha i wytrwajcie w poszukiwaniach, bo na pewno warto i w Waszym przypadku cierpliwość zostanie wynagrodzona, i wydarzy się cud. Bóg da Wam więcej niż tego oczekujecie i o co go prosicie, ponieważ: „ Jestem bowiem świadomy zamiarów jakie zamyślam co do was, zamiarów pełnych pokoju, a nie zguby, by zapewnić wam przyszłość jakiej oczekujecie” (Ks. Jeremiasza 29,11), także nie poddawajcie się, bowiem: „wszystko jest możliwe, dla tego który wierzy” (Ew. według Św. Marka 9, 23).
-----------------------------------------------------------------
Świadectwo poznania żony
Poznaliśmy się z Izą 10 grudnia 2011 roku na Ostrowie Tumskim przed katedrą Jana Chrzciciela we Wrocławiu. Nie przygotowywałem się jakoś specjalnie przed spotkaniem. Szczerze, to nie sądziłem, że zdecyduję się jeszcze na jakiekolwiek spotkanie z osobą poznaną przez Internet. Konto na portalu Przeznaczeni.pl było praktycznie nieużywane przez około rok, wcześniej spotkałem się dość często, niektóre znajomości trwały nawet po kilka miesięcy, niektóre kończyły się na pierwszym spotkaniu. Pamiętam dobrze moment gdy zdecydowałem, że dość tego, spotkania przez Internet to nie dla mnie, szkoda czasu, zmarnowanych szans, niemal wręcz łez, na wieść, że osoba, z którą spotkało się już w kilkukrotnie w „realu”, a wcześniej spędziło się długie wieczory wysyłając wiadomości przez Internet czy sms, robiła to równolegle z innym mężczyzną.
Pamiętam wiele ludzkich historii, często bardzo tragicznych, które zapoznane kobiety opowiadały przedstawiając powody dla których zdecydowały się zapisać się do portalu Przeznaczeni. Dlaczego ja się zapisałem? Chyba chciałem poznać kogoś na stałe, poznać miłość. Taki był pierwotny cel. Okazało się jednak, że nie jest to proste. Musiałem przełamać pewne lęki, nabrać pewności siebie. To wszystko nie było łatwe. Początkowo zrodziła się pewna fascynacja nowym sposobem poznawania ludzi, która z czasem przerodziła się niestety w zniechęcenie. Początkowo modliłem się o dobrą żonę, z czasem jednak przestałem. Nie mówię, że się poddałem. Wręcz przeciwnie, raczej stwierdziłem, że ja już swoje zrobiłem, otworzyłem się na świat, nawiązałem pewne kontakty. Często spotykałem się w dużych grupach. Spodziewałem się, że jeśli Pan Bóg chce bym znalazł tę właściwą osobę, to mnie pokieruje. Czas i miejsce i forma nie była mi nieznana, wiedziałem jednak, że Bóg wszystko zaaranżuje. Nie brałem jednak tej możliwości na poważnie pod uwagę, że jeszcze zdecyduję się na poznanie kogoś przez portal Internetowy. A jednak stałem tutaj na Ostrowie Tumskim. Byliśmy umówieni na 11tą, Iza się spóźniała. Jak chwilę później ustaliśmy, niezbyt precyzyjne ustaliśmy miejsce spotkania, krótki telefon i się spotkaliśmy...
„Pierwsze spotkanie” trwało około dwie godziny, przeszliśmy urokliwymi uliczkami znajdującymi się w tej okolicy, zachwycaliśmy się widokiem z brzegu Odry, a na koniec wypiliśmy herbatę w okolicznej kawiarni. Jako, że okazało się, że mieszkamy w tej samej części Wrocławia, w drodze powrotnej przejechaliśmy również kilka przystanków tramwajem razem.
Szczerze, to po tym dniu, raczej nie byłem zachwycony Izą. Traktowałem, raczej to spotkanie jako miły sposób na spędzenie pogodnego sobotniego dnia. Mimo, pewnych podobieństw, miałem wrażenie, że za bardzo się różnimy. Jeszcze tego samego dnia, usunąłem konto z Przeznaczonych. Stwierdziłem, że nie będzie mi już potrzebne.
Kilka dni później dostałem niespodziewanego sms'a od Izy. Pytała, dlaczego do niej się nie odzywam. Myślałem wcześniej, że i ona nie była zachwycona naszym spotkaniem. Stwierdziłem, że damy sobie jeszcze jedną szansę i zaprosiłem Izę do kina na jedną z tych romantycznych komedii związanych ze świętami Bożego Narodzenia. Nie wiem, co tak zadziałało, czy pozytywna rozmowa, czy te kilka romantycznych gestów uczynionych w kinie, a może sam nastrój pozytywnej komedii i zbliżających się świąt, faktem jest, że po drugim spotkaniu byłem znacznie bardziej przekonany do Izy i do kontynuowania tego kontaktu.
Później wszystko potoczyło się już znacznie szybciej, spotkaliśmy się raz przed Sylwestrem robiąc wspólnie zakupy, a w Sylwestra spędziliśmy pół wieczoru pichcąc w kuchni i rozmawiając na różne tematy. Sernik na zimno, okazał się nie najłatwiejszym ciastem na początek, ale po pewnych perypetiach wyszedł bardzo smaczny.
Od tamtej pory spotykaliśmy się często, wyjeżdżaliśmy wspólnie na wycieczki. W ostatni dzień czerwca, w trakcie naszego wyjazdu do Kołobrzegu, zaręczyliśmy się na plaży w świetle zachodzącego słońca. Iza coś podejrzewała, co było widać wyraźnie po „dziwnym” uśmiechu na jej twarzy, który towarzyszył jej przez niemal cały tamten dzień.
Ślub wzięliśmy 31 sierpnia 2013 roku, czyli po ponad półtora roku wspólnej znajomości, w kościele pw. Świętego Jerzego na wrocławskich Popowicach. Wesele odbyło się w okolicznym hotelu Orbita. Ten dzień był bardzo podniosły, starannie się do niego przygotowywaliśmy, żeby wszystko było dokładnie dopięte na przysłowiowy ostatni guzik. Tak też było, ten dzień i słowa proboszcza który udzielał na ślubu zapadną długo w naszej pamięci.
Nie traćcie nadziei szukając miłości. Bóg ma dla Nas plan, pomóżmy mu go realizować. Poznawajcie ludzi, wyjdźcie z domów, wyjeżdżajcie ze znajomymi na wyjazdy, bawcie się wspólnie. Nie przekreślajcie również Internetu jako medium do nawiązywania wspólnych kontaktów. Nikt nie wie, w jaki sposób Bóg zadziała. Nie ograniczajcie się do jednej opatrzonej drogi. Wszystko ma swój sens. Nawet jeśli coś w Waszym życiu nie wyjdzie powstańcie na nowo i szukajcie dalej. Kto szuka ten znajdzie. Często jednak dzieje się odwrotnie, czasem trzeba przestać szukać i pozwolić Bogu działać. Dajcie się mu „zaskoczyć”.