Wybrane aktualności
Projekt: Miłosierdzie
Dlaczego boimy się miłości?
Jak jeść w najlepszych restauracjach i nie zbankrutować?
Urszula Zemlik i Michał Piekara, Czy narzeczeństwo jest tylko reliktem przeszłości?
Narodowy Dzień Życia 24 marca 2007
Urszula Zemlik i Michał Piekara
Narzeczeństwo?! Przedtem zgoda, ale teraz. to nieaktualne. Nie widzisz co się dzieje dookoła? takie zdziwienie wyraża coraz większa rzesza ludzi, którzy podnosząc brwi stukają się po czole, gdy pytam ich o wartość narzeczeństwa. Czy narzeczeństwo jest tylko reliktem przeszłości? Kolejnym eksponatem w muzeum ludzkiej miłości? A przecież każdy pragnie kochać i być kochanym przez całe życie. Oczekujemy wierności, spełnienia i szczęścia w życiu małżeńskim i rodzinnym. To pragnienie jest głęboko wpisane w nasze ludzkie życie i w nasze serce. A jak ma się do tego narzeczeństwo?
Zdecydowanie błędem jest przekonanie, że ojcostwa czy macierzyństwa należy uczyć się jak już się tatą lub mamą zostanie, albo analogicznie małżeństwa, kiedy się już w nie wejdzie. To trochę tak, jakby sądzić, że najlepszym czasem na naukę sztuki używania spadochronu jest moment, kiedy już się zostanie wyrzuconym z samolotu! Właśnie dlatego ten czas przygotowania jest tak istotny. Ponieważ, jak się okazuje, losy większości rozbitych małżeństw można byłoby przewidzieć patrząc właśnie na ten okres czasu. Na to, jak oni go wykorzystali i przeżyli.
Doktor Morris odkrył, co wydaje się niezwykle istotne, a zarazem tak często pomijane, że różnica między trwałym a nietrwałym małżeństwem w przeważającej większości ma związek z tym, w jakim stopniu para ta była w stanie scementować się w okresie przedmałżeńskim, właśnie w narzeczeństwie. Mówiąc o scementowaniu się trzeba mieć na myśli taki proces, w którym kobieta i mężczyzna utrwalają i utwierdzają swoją miłość poprzez wspólne poznawanie się, liczne rozmowy, wyznaczanie kierunków i celów w życiu. A nabiera to szczególnego znaczenia wtedy, kiedy przychodzą trudności, burze i wichry (a na każdą parę przyjdą!). Takie, które zatrzasną, prędzej czy później, domem Miłości, który budujemy. Od fundamentu przecież zależy to, czy się ostoi, ale także od zaprawy, wytrzymałości cegieł i spoiwa. Takim właśnie spoiwem jest budowanie relacji miłości i przyjaźni jeszcze przed ślubem. Jesteśmy o tym głęboko przekonani. Można więc ogólnie powiedzieć, że małżeństwo jest taką lupą, szkłem powiększającym tego, co działo się przed ślubem. Widać więc i wszelkie zadrapania, rysy i pęknięcia, ale również diamenty. I to od nas zależy co się ukaże, gdy wypowiemy już to wieczne TAK .
Z praktyki poradniczej jasno widać, że małżeństwa, które twórczo wykorzystały czas narzeczeństwa mają więcej hartu ducha, by przeciwstawić się trudom, jakie niesie ze sobą życie codzienne. Może zrodzić się pytanie Zgoda. Rozumiem., ale właściwie, kiedy zaczyna się narzeczeństwo? Narzeczeństwo jest tak naprawdę decyzją serca i woli. To przekonanie, że Tak, pragnę spędzić z Tobą resztę mojego życia, abyśmy już zawsze byli razem. Kocham Cię i nie opuszczę. A zatem o narzeczeństwie można mówić w gruncie rzeczy od momentu, w którym młodzi świadomie podejmują wspólną decyzję, by pójść w życie razem. I jesteśmy przekonani, że ten czas, od chwili tego najważniejszego wyznania, musi zasadniczo różnić się od tego, co było do tej pory. Życie tych młodych i ich miłość musi nabrać nowej jakości, jeszcze bardziej wzmożonego wysiłku do budowania wspólnego już życia, które splata się w narzeczeństwie jeszcze bardziej niż dotychczas.
Wspaniale. może ktoś powiedzieć Mówicie, że ten czas ma wyglądać inaczej. Ale jak? To bardzo istotne pytanie, które musi sobie zadać każda para. Co chcemy zmienić? Nad czym popracować? I znów widzimy z praktyki poradniczej, że najważniejsze są rozmowy na trzy tematy, na które narzeczeni winni zwrócić swoją uwagę w szczególności. Idzie o to, by młodzi porozmawiali o wzajemnych wadach i zaletach, aby wchodząc w małżeństwo byli świadomi tego, jacy naprawdę są; aby pomówili o tym, w jaki sposób będą pragnęli rozwiązywać konflikty i jak im zaradzić; i wreszcie o ideale małżeństwa, jakie chcą stworzyć. Wydaje się, że ten ostatni element jest kluczowy. Coraz częściej można dostrzec, że zakochani wchodząc w małżeństwo mają rzecz jasna jakieś marzenia o nim, ale. każde w swoim sercu! A te oczekiwania mogą się zasadniczo od siebie różnić i młodzi już na wstępie tej nowej drogi narażają się na poważne zranienia i starcia. Ponadto jesteśmy przekonani, że wyznaczenie sobie celu pomaga obrać konkretną drogę do jego realizacji. A zatem sformułowanie tych marzeń o wspólnym życiu przez narzeczonych jest zarazem czymś do czego mogą dążyć podejmując konkretne działania, wyrzeczenia i trudy.
Małżeństwo bez narzeczeństwa jest pozbawione czegoś istotnego, czegoś kluczowego. To troszkę tak, jakby czytać książkę z pominięciem wstępu i pierwszych rozdziałów. To tak, jakby spóźnić się na sztukę teatralną i oglądać ją bez pierwszych aktów. Świadomość przygotowywania się razem do wspólnego życia wyzwala niezwykłe pokłady sił, które pozwalają znacznie łatwiej i szybciej uczyć się miłości, wierności, odpowiedzialności za siebie nawzajem, troski, opiekuńczości i stabilności. A czy nie tego pragnie każdy z nas?
Urszula Zemlik i Michał Piekara